EN

17.03.2009 Wersja do druku

Wrocław. Kryzys w Operze Wrocławskiej

Dyrektorka Ewa Michnik odwołała kilka premier, zapowiada zwolnienia pracowników. Marszałek województwa i minister kultury mówią jasno: więcej pieniędzy nie będzie.

Z powodu kryzysu odwołane zostały dwie superprodukcje Opery: "Gioconda" Amilcare Ponchiellego na pergoli i "Borys Godunow" Modesta Musorgskiego w Hali Stulecia. Czy powinniśmy oszczędzać na takiej wizytówce miasta? - Brakuje nam 2 mln zł - mówi dyrektorka opery. - Dotacja z urzędu marszałkowskiego nie wystarcza na pensje pracowników, utrzymanie wyremontowanego budynku przy ul. Świdnickiej, pracowni artystycznych i wynajem magazynów dekoracji i kostiumów. Po zakończeniu trwającego blisko 10 lat remontu opera musiała odtworzyć stanowiska pracy, które nie były potrzebne, gdy teatr grał w wynajmowanych pomieszczeniach. Przyjęto m.in. specjalistów od nowoczesnych systemów nagłośnienia i oświetlenia i rozbudowano zespół artystyczny. Zatrudnienie wzrosło w sumie o 70 etatów. Dziś w teatrze pracuje 340 osób (w tym 201 artystów, średnia pensja wynosi niewiele ponad 2 tys. zł brutto) - dużo więcej niż w jakiejkolwiek instytucji kulturalnej na Doln

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Opera Wrocławska cienko śpiewa w kryzysie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 64 online

Autor:

Agnieszka Kołodyńska

Data:

17.03.2009

Wątki tematyczne