Michel Houellebecq [na zdjęciu] przyjechał do Wrocławia na spektakl według swojej najsłynniejszej powieści. "Cząstki elementarne" w reżyserii Wiktora Rubina raczej przypadły mu do gustu, choć trudno było to ocenić - twarz francuskiego pisarza jest nieprzenikniona, a wypowiedzi często niejednoznaczne.
Kilkudniowa wizyta Houellebecqa w Polsce jest przez wielu krytyków traktowana niemal jak literackie święto. Pisarz, który jak nikt rozumie melancholię człowieka zachodu, bardzo rzadko daje się wyciągnąć na spotkania autorskie, zaś jego życie prywatne (zwłaszcza kontakty z matką), to - jak wiadomo - temat tabu. Francuz unika rozmów o matce, bo ta, wzburzona sposobem, w jaki Houellebecq pokazał ją w swoich powieściach (zwłaszcza w "Cząstkach elementarnych") - sama napisała biografię, w której nie omieszkała zamieścić ciętej riposty w postaci niewybrednych epitetów pod adresem syna. Sam Michel Thomas (tak brzmi jego prawdziwe nazwisko, Houellebecq przyjął potem na pamiątkę po babce, która go wychowywała) jest typem introwertyka i podczas spotkania z czytelnikami we wrocławskim Teatrze Polskim przyznał, że kontakty z więcej niż dwiema osobami sprawiają mu problem. Bez przerwy pali, na widowni był jedyną osobą, dla której znaleziono popielniczkę