- To będzie tragikomedia o walce o życie, cudownym umieraniu i wierze, że żyjemy mimo śmierci - mówi o przygotowaniach do reżyserskiego debiutu znany scenarzysta filmowy Cezary Harasimowicz. - Epitafium dla najwspanialszego przyjaciela, Tadzia Szymkowa [na zdjęciu].
Stanisław Dzierniejko: Nie korciło Cię już wcześniej, żeby stanąć za kamerą? Cezary Harasimowicz: Czasami, kiedy widziałem moje teksty postawione na głowie przez innych. Ale wylewałem sobie kubeł zimnej wody na łeb i było po sprawie. Mam raczej bardziej refleksyjną naturę, co mnie predestynuje do romansu z literaturą niż bezpośrednio z kamerą. Ja nie jestem reżyserem, tylko scenarzystą. I obiecuję, że będzie to raczej jednorazowy wybryk. (...) Czym będzie ta opowieść? - Tragikomedią o walce o życie, cudownym umieraniu i wierze, że żyjemy mimo śmierci. Tytuł wiele mówi: "Life must go on!". Epitafium dla najlepszego przyjaciela? - Tak. Dla najwspanialszego przyjaciela. Tadzia Szymkowa. Legendarnego wrocławianina. To będzie historia zainspirowana jego fenomenalnym, cudownym odchodzeniem z tego świata. Nie w stu procentach o "Szymku", ale z Jego duchem, siłą i poczuciem humoru, które nauczyło mnie, że radość i optymizm tak