Rozmowa z Aleksandrem Maksymiakiem, dyrektorem wrocławskiego festiwalu teatrów lalkowych.
Krzysztof Kucharski: Czy Pan specjalnie apelował, żeby dzieci brały ze sobą na spektakle dorosłych? Aleksander Maksymiak: - Ten festiwal robimy z myślą o dzieciach i dla dzieci. Ale taka jest festiwalowa specyfika, że zawsze się wkręcą bardziej wyrośnięte dzieci, ciekawe, co też się w lalkowym świecie dzieje. Przecież we Wrocławiu mamy wydział lalkarski. Ten festiwal ma swoją specyfikę. - Spektakle tak dobieramy, żeby zminimalizować bariery językowe, Międzynarodowe Spotkania Teatralne Lalka, Loutka, Babka, Bab są częścią Festiwalu Wyszehradzkiego. Tradycyjnie biorą w nim udział lalkarze z Czech, Słowacji, Węgier i Polski. W przyszłym roku chciałbym skorzystać z tego i zaprosić któregoś z sąsiadów, myślę o lalkarzach z Niemiec, Rosji, Ukrainy, a nawet Szwecji czy Łotwy. Chciałbym też powołać dziecięce jury, które przyznawałoby swoją nagrodę. Ktoś Panu obiecał jakieś większe pieniądze? - Na razie nie, ale myślę sobie, że b