- ERYKA LUBOSA można porównać do amerykańskich aktorów, którzy stapiają się z odgrywaną postacią - mówi Kasia Adamik. - Podczas pracy na planie zdarzało się, że nie wracał na noc do domu, tylko szedł spać w busie przeznaczonym do charakteryzacji. Tułał się po Dworcu Centralnym.
Kariera Eryka Lubosa. Brawurowo grał buntowników w teatrze. Teraz dostrzegło go kino. Jako Indor w "Boisku bezdomnych" Kasi Adamik zdobył nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego na ostatnim festiwalu w Gdyni. Zmrużone oczy. Lekko przygarbiona sylwetka, ciało jakby gotowe do skoku. A do tego rozkołysany, marynarski krok. Tak chodzą mocni faceci. Tak też porusza się Indor. Zakapior. Wariat. Budzi respekt. Podobnie jest z Erykiem Lubosem. Charakterystyczny wygląd sprawia, że łatwo przypiąć mu etykietkę twardziela, którego przeznaczeniem są głównie role charakterystyczne. Ale to pozór. - Eryk był stworzony do zagrania Indora - mówi reżyserka "Boiska bezdomnych" Kasia Adamik. - Ma to, czego szukałam: powierzchowność bandziora, pod którą kryje się jednak niezwykła wrażliwość i inteligencja. Jest nieoczywisty. To samo zauważył Grzegorz Jarzyna, gdy w 2005 roku ściągnął aktora do TR Warszawa z wrocławskiego Teatru Współczesnego. -