Przed premierą [27 marca] "Iwony, księżniczki Burgunda" Witolda Gombrowicza z reżyser przedstawienia i dyrektorką częstochowskiego Teatru im. Mickiewicza Katarzyną Deszcz, rozmawia Aleksandra Szumlińska.
- To nie pierwsza Pani "Iwona"... - Druga. Debiutowałam z Gombrowiczem w londyńskim Scarlet Theatre w 1997 roku. Teraz wracam do "Iwony", bo fascynuje mnie ten temat i historia - doskonałe studium ludzkich zachowań. Przez to ten dramat nigdy nie przestanie być aktualny. W każdej społeczności, w każdym narodzie... Jak odebrali go Anglicy? - Bez problemu, oczywiście w nowej adaptacji tekstu (poprzednie tłumaczenie było okropne). Tyle że oni historię Iwony potraktowali bardziej jednoznacznie: mają w końcu dwór królewski. Zresztą trochę im w tym pomogliśmy, ubierając królową w charakterystyczne kapelusiki kojarzone z Elżbietą II. W ten sposób ujrzeli w Iwonie księżnę Dianę. - A my? Kogo w niej zobaczymy? - Nie chodzi o to, żeby była konkretną osobą - na przykład znaną nam z życia publicznego. Ma nam uświadomić, jakie my prezentujemy postawy wobec świata. - Podobno oryginalny tekst został zmieniony... - Nie bardzo. Jest krótszy i