No i co z tego, że Ed Graczyk był przez 28 lat związany z teatrem jako dramaturg, reżyser i scenograf, że pracował w Hardford, Memphis, Honolulu i Midland, że obecnie jest dyrektorem Players Theatre w Columbus, że "Jimmy Deana" reżyserował i sfilmował R. Altman? Sztuka Graczyka w takiej postaci, w jakiej możemy ją oglądać w Teatrze Kameralnym nie wypada ani ciekawie, ani mądrze, ani odkrywczo. Półtorej godziny (z przerwą chwała Bogu) babskiego międlenia o niczym. O niczym, bo autor chciał od razu o wielu rzeczach: że czas mija, że świadomość dojrzewa, że ludzie są zakłamani i mają podwójną moralność, że potrzebują Wiary (w Boga i w namacalnego Idola), Miłości (i seksu), oraz Nadziei (zwłaszcza gdy chorują, ubożeją, czują się opuszczeni, nierozumiani, nieszczęśliwi). A jak się mówi po trochu o wszystkim, to w efekcie nie mówi się o niczym. Krakowska inscenizacja nie dodaje wcale rumieńców tej pre�
Tytuł oryginalny
Wracaj natychmiast Jimmy Dean, Jimmy Dean
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 226