Niedawno Wiesław Myśliwski powiedział mi: "Panią to w mieście chyba na rękach noszą", a ja się roześmiałam. Bo co miałam powiedzieć? Z Anetą Adamską, twórczynią rzeszowskiego Teatru Przedmieście oraz organizatorką festiwali "Źródła pamięci. Szajna-Grotowski-Kantor" i "Buda Jarmarczna" rozmawia Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.
Magdalena Mach: Żona i matka dwóch synów, pracownik na etacie i autorka spektakli, reżyserka i aktorka oraz organizatorka dwóch festiwali teatralnych. Na litość boską, czy ty w ogóle sypiasz? Aneta Adamska: Prowadzę bardzo higieniczny tryb życia. Ja po prostu nie marnuję czasu, nie plotkuję, nie przesiaduję w kawiarniach. Moje życie towarzyskie kręci się wokół teatru, moja rodzina z teatrem się przenika. Chodzę spać bardzo wcześnie i wstaję bardzo wcześnie. Wszystkie pomysły rodzą się pomiędzy. No i mam świetnych współpracowników, którzy działają tak jak ja. Czasem może byłoby dobrze ot tak sobie posiedzieć. Taki czas zdarza mi się, kiedy wyjeżdżam. Ale na co dzień całą moją aktywność życiową wkładam w pomysły teatralne i spotkania z widzami. Spektakle rodzą się z rodzinnych opowieści, ze snów, ulubionych tekstów. Jak to jest: pojawia się iskra, siadasz i piszesz scenariusz? - To zależy. Na przykład dzisiaj - wstałam o 5.1