JOLANTA LUDŹMIERSKA-ŻYŁA: Tak niedawno oklaskiwaliśmy Pana "Wzorzec dowodów metafizycznych...", a tu już następna premiera znanego dramatu. TADEUSZ BRADECKI: "Woyzeck" jest znany w świecie, ale w Polsce raczej nie, poza środowiskiem teatralnymi i filologicznym. Tekst ten zafrasował mnie tak bardzo, że zapragnąłem go przekazać na scenie. Nie spotkałem dotąd tekstu równie niezwykle napisanego, językiem kolokwialnym i jednocześnie na wskroś poetyckim, zawierającego sceny tak ostro ze sobą kontrastujące. Toteż praca nad "Woyzeckiem" tu w Krakowie była dla mnie ogromną frajdą. JLŻ: "Woyzeck" to bodaj najwybitniejsze dzieło Georga Büchnera. Autor ze zwykłej kryminalnej historyjki stworzył rzecz uniwersalną. Co Pana zainteresowało w "Woyzecku" szczególnie? TB: Büchner wiedziony cudowną intuicją napisał tekst, w którym zbiegają się istotne problemy naszych czasów. Człowiek widziany jako byt fizykalny, materialny okazuje się być jednocześn
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Polski" nr 23