"Woyzeck" w reż. Mariusza Grzegorzka w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.
W twórczości Büchnera węzłowym punktem odniesienia jest kontekst społeczny. Nie można ignorować manifestu "Goniec heski", podburzającego chłopów do podważenia panującego ustroju. Nic dziwnego, że istnieje pewien imperatyw odczytywania "Woyzecka" wyłącznie przez pryzmat nierówności społeczeństwa i opresji systemu; w takim przypadku zbrodniczy akt żołnierza jest indukowany przez jego niski status w hierarchii i złe warunki bytowe. Spektakl Mariusza Grzegorzka przełamuje taką optykę; wydzielono i wzmocniono źródłowy konflikt między romantycznymi kategoriami - antagonizm uwarunkowań biologicznych oraz wymiaru etycznego (istnienie winy i kary), jak również aberracji psychicznej i (względnej) higieny umysłu. To prawda, warstwa wizualna jest ekspansywna; niekiedy plastyka Büchnerowskiego uniwersum przytłacza odbiorcę. Wiadomo, że "Woyzeck" pozostał dramatem nieukończonym, rekonstruowanym z fragmentów. Cerowanie poszatkowanych partii tekstu, dodatko