"Woyzeck" Georga Buchnera (1813-1837) sztuka smętna, mętna, naturalistyczna powstała z talentu autora i ducha rewolucji oraz filozofii "Młodych Niemiec" przybyła z teatru "Wybrzeże" padła ofiarą pomysłów reżysera. Rzecz w gruncie rzeczy dotyczy zaszczucia fryzjera wojskowego nazwiskiem Woyzeck, bezbronnego nieudacznika, prawdopodobnie chorego umysłowego, który zamordował swoją kochankę. Tu należy dodać, że widzowie dzielą się na tych, którzy uważają "Woyzecka" za wspaniały teatr i tych, co dostają objawów alergii na tę mocno już zleżałą tragedię. Należę do tych drugich, niemniej jednak żal sztuki dla tak doprawionego przedstawienia jakie wymyślił reżyser Rudolf Zioło, przy okazji zamęczając aktorów uczestniczących w spektaklu. Już nie wiadomo co tu jest najbardziej - przeraźliwe; czy bezsensowne skrócenie tekstu o całą bardzo ważną sprawę dociekań poczytalności Woyzecka, czy nielogiczny w tym przypadku brak skrótów o sceny kompl
Tytuł oryginalny
"Woyzeck", czyli gejzer pomysłów
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 279