W Poznaniu odbyły się dwa przedstawienia widowiska poetyckiego "WYSOCKI". Na scenie Teatru Wielkiego sześcioro artystów stołecznego Teatru Ateneum (zabrakło trzech wymienionych w programie - ale mniejsza o to), odśpiewali i odegrali nam kilkanaście utworów "Wołodii". Wybranych i ułożonych w scenariusz przez Irenę Lewandowską i Wojciecha Młynarskiego.
O Wysockim napisano i powiedziano już tyle i przez tylu znamienitych znawców, że trudno już cokolwiek do tego dodać. Co najwyżej można opowiedzieć o wrażeniach, czysto subiektywnych. Takich jakie wynieśli odbiorcy przybyli "pod Pegaza". Rozpocznę jednak od słów wybitnego znawcy twórczości Wysockiego - Wiktora Woroszylskiego: - Czy Wysocki naprawdę był mistrzem? Czy był, jak chcą jedni, wielkim poetą - czy, jak utrzymują inni, jedynie zjawiskiem kulturowym, godnym uwagi ze względu na masowość odbioru, ale nie ze względu na samoistną wartość?... Odpowiedź na te pytania nie jest prosta. Był poetą, jeżeli chodzi o kunszt, o niezawodność i urodę słowa; ale bywał też dyletantem, nie wahajmy się stwierdzić, że z kilkuset tekstów, które ułożył (trudno je dokładnie policzyć) znaczna część nosi piętno bylejakości, niedbalstwa, banału... Skoro można wybrać z Wysockiego kilkanaście lub kilkadziesiąt tekstów porywających i myślą, i obra