EN

25.04.2006 Wersja do druku

Wolny strzelec nie trafił?

"Wolny strzelec" w reż. Marii Sartovej w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Jolanta Brózda w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Bezpowrotnie minęły czasy, kiedy melodie z "Wolnego strzelca" śpiewano na ulicy. Efekty próby ożywienia romantycznej opery to tylko kilka ciekawych pomysłów plastycznych oraz znakomity chór. Weber "tworzy nową epokę w dziejach opery" - pisał o "Wolnym strzelcu" Webera E.T.A. Hoffmann - centralna postać trwającego w Teatrze Wielkim VI Festiwalu Hoffmannowskiego. Po premierze w 1821 r. opera była jak świeży powiew, jak odpoczynek od "turecczyzny" i dominacji Włochów w operze. Powstało dzieło okrzyknięte "pierwszą romantyczną operą niemiecką", nawiązującą tematycznie i muzycznie do "niemieckości", do germańskich, "gotyckich" legend. Współczesny widz nie jest oczywiście w stanie zachwycić się nowością "Wolnego strzelca". Powstaje pytanie, które spędza sen z powiek reżyserom: co robić, by tę świeżość przywołać? Pójść w rekonstrukcję czy w takie operowanie środkami teatralnymi, aby widzowi XXI w. wczesny romantyzm zagrał w duszy?

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wolny strzelec nie trafił?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Poznań nr 97

Autor:

Jolanta Brózda

Data:

25.04.2006

Realizacje repertuarowe