PRZED DZIESIĘCIU laty "Pierwszy dzień wolności" tryumfalnie przeszedł poprzez połowę z górą scen w kraju. To nobilitowało, więcej: to nadawało rangę, która każe zaliczyć sztukę do wąskiej grupy dzieł stanowiących współczesną klasykę. W ciągu tych lat dziesięciu utwór Kruczkowskiego obrósł w literaturą krytyczną równie bogatą ilościowo co niejednoznaczną interpretacyjni: Wszyscy zgadzali się, że sztuka podejmuje sartrowski problem wolności i konieczności wyboru. Żeby zaś nie było już żadnych wątpliwości wskazywano, że Inga ginie na kościelne, wieży tak jak bohater "Dróg wolności". Tak samo, a przecież inaczej bo jest ten utwór artystyczną polemiką z filozofią egzystencjalną. Wywód nie jest tu może najbardziej precyzyjny i jednoznaczny stąd tez właśnie owe skrajne interpretacje krytyczne. Zupełnie to jednak zrozumiałe w dziele artystycznym, które przemawia obrazem nie logicznym sylogizmem. Usprawiedliwione tym bardziej, gdy
Tytuł oryginalny
Wolności granice najprawdziwsze
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo polskie nr 116