- Jeżeli artysta ma pasję i ma coś do powiedzenia, to ma prawo korzystać z najwybitniejszych arcydzieł literatury dramaturgicznej na swój sposób. Jeżeli chodzi mu tylko o to, żeby inaczej, żeby zaszokować, to szkoda wysiłku - mówi ZYGMUNT MALANOWICZ, aktor TR Warszawa.
Powiedział Pan: Najbezpieczniejsza jest commedia dell`arte. Dlaczego? Bo ma prostą konstrukcję, jest śmieszna ze swej natury, od aktora wymaga tylko niebywałej sprawności fizycznej. Są gagi, są śmieszne sytuacje, jest dużo akrobacji i ruchu. Jeżeli to się opanuje... Chyba tylko raz Pan zagrał w commedii dell`arte. Rola była aktorskim majstersztykiem, chociaż grał Pan wbrew swoim warunkom. Przynajmniej tak Pan uważał. Granie "wbrew" wyzwala jakieś szczególne emocje, napięcia, cechy? - Upór. Najpierw opór, bo nie widzę się w tej stylistyce, potem upór, żeby spróbować i wybrnąć jak najlepiej. Teatr dell`arte ma schemat, który zmusza aktora do karkołomnych fizycznych działań. Ci, którzy choć trochę znali moją konstrukcje psychiczną, w życiu by nie podejrzewali, że mogę się na coś takiego porwać. Właściwie ja sam siebie o to nie podejrzewałem. Teatr Polski w Poznaniu objął wtedy Marek Okopiński. Zagrałem w "Bliźniakach z Wenecji