"Trzecia pierś" Ireneusza Iredyńskiego w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Natalia Łupińska w portalu Kultura na co dzień.
Sztuka Iredyńskiego sprzed niemal półwieku (1973) celnie identyfikuje mechanizm narodzin przemocy. W modelowej, rozpisanej na trzy postacie reprezentacji wspólnoty, która wybiera życie z dala od zgiełku cywilizacji zamiast szczęśliwego życia bez stresu, pojawia się podejrzliwość, lęk, nadzór, a na koniec terror. Początkowo nic tego nie zapowiada. Wygląda na to, że życie świadomych uciekinierów od pośpiechu i konkurencji układa się idyllicznie. Ale egzystencja w otoczeniu rajskiej przyrody (akcentuje to scenografia w stylu Celnika Rousseau), ze schłodzonym piwem i pasztetem drobiowym z puszki zawsze pod ręką, nie uchroni grupy przed katastrofą. Niewielkie odstępstwo od normy - Ewie, przywódczyni ideowej, wyrasta trzecia pierś - ma dramatyczne następstwa. Ewa początkowo tylko boi się śmieszności, Tomasz lęka się jej kompromitacji, a Jerzy ulega jego perswazjom i śpieszy z pomocą. Na tym jednak się nie skończy. Marzenia o swobodzie, prawie do wy