Gdy państwo, zamiast bronić wolności sztuki, zaczyna na tę wolność wpływać, oczy artystów i ludzi kultury z nadzieją kierują się w stronę samorządu - pisze Edwin Bendyk w Polityce.
Władze miast i gmin muszą zdać sobie sprawę, że to na nich dziś spoczywa odpowiedzialność za kulturę w Polsce, przekonywał Paweł Łysak, dyrektor warszawskiego Teatru Powszechnego, podczas Lubelskiego Kongresu Kultury. Jego teatr znalazł się na linii ognia, gdy Oliver Frljić wystawił tu "Klątwę". Spektakl wywołał burzę, został okrzyknięty bluźnierstwem, prokuratura wszczęła postępowanie, a najbardziej zmobilizowani antywidzowie spod szyldu ONR i skrajnej prawicy, uzbrojeni w race i kije, ruszyli pod znakiem falangi na teatr, by wymusić zdjęcie sztuki z afisza. Teatr się obronił, m.in. dzięki mobilizacji społeczności widzów i zdecydowanej postawie ratusza: "Nigdy nie było i mam nadzieję, że nigdy nie będzie w warszawskim ratuszu cenzury. Wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się obraza uczuć religijnych kogokolwiek. Natomiast nie decyduje o tym prezydent miasta, tylko sąd" - stwierdził tuż po premierze "Klątwy" Michał Olszewski, wi