- Nikt nie koncentruje się na meritum, czyli pieniądzach, tylko na fakcie, że awanturę zaczął radny PiS. A skoro tak, to niezależnie od wszystkiego, w imię solidarności środowiskowej, trzeba Szydłowskiego bronić - pisze o zarzutach wobec dyrektora Łaźni Nowej teatrolog Artur Mrozowski. Przeciwne stanowisko zajmuje w liście poseł Krzysztof Mieszkowski.
Artur Mrozowski: A jeśli Kalita miał rację? [LIST] Z niedowierzaniem obserwuję to, co dzieje się wokół osoby Bartosza Szydłowskiego, dyrektora Teatru Łaźnia Nowa. Polityka tak nam wszystkim namieszała w głowie, że tracimy z horyzontu elementarne zasady i przyzwoitość. Gorzej, że w tym przypadku dotyka to kultury. W obronie Bartosza Szydłowskiego stanęli artyści. Zasłużeni i zacni - m.in. Agnieszka Holland, Agnieszka Glińska, Krystian Lupa czy Jacek Poniedziałek. W liście skierowanym do Prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego apelowali oni m.in. o ostrożność w ferowaniu wyroków i nie zgadzali się z niszczeniem dobrego imienia oraz postponowaniem dorobku małżeństwa Szydłowskich. Prosili także, by Jacek Majchrowski wziął w obronę zarówno małżeństwo Szydłowskich, jak i instytucję, którą kierują. A w krakowskim dodatku "Wyborczej" ukazał się tekst pióra Renaty Radłowskiej, która broni niewątpliwego dorobku dyrektora Łaźni Nowej,