- Błędne jest mówienie o wojnie w Syrii jako "wojnie domowej". To typowa wojna zastępcza. Owszem, walczą miejscowe siły, ale rozgrywane są konflikty między zewnętrznymi mocarstwami - mówi Mohammad Al Attar, dramaturg spektaklu "Damaszek 2045" w Teatrze Powszechnym w Warszawie.
WITOLD MROZEK: Jesteś z Damaszku, mieszkasz w Berlinie od czterech lat. Czujesz się uchodźcą? MOHAMMAD AL ATTAR: Od prawie czterech. To dobre pytanie. Według prawa jestem uchodźcą. Poprosiłem o azyl. Ale podobnie jak wielu innych, nie chcę być postrzegany tylko jako uchodźca. Jasne, bycie uchodźcą to nie jest coś "złego". Naszą współczesną cywilizację zbudowały kolejne fale migrantów, ludzi, którzy uciekali od wojen czy katastrof. Teraz obserwujemy po prostu kolejny rozdział. Nie mam więc nic przeciwko temu słowu i nie czuję się obrażony, gdy ktoś go używa, bo to coś normalnego. Jednak bardzo staram się, by moja obecność nie była postrzegana wyłącznie przez to słowo, przez ten status. To wyzwanie, przed którym ciągle staję. Kiedy ostatnio byłeś w Syrii? - W Damaszku byłem naprawdę dawno. Ostatnio na początku 2012 roku. Wtedy musiałem opuścić miasto i przedrzeć się do Bejrutu ze względu na poczucie zagrożenia ze strony służb