- Mówiąc o wojnie, mam też na myśli chamskie komentarze prezentowane na łamach prasy i ogólną aurę świętego oburzenia, że oto wpuszczono do naszego wspaniale funkcjonującego, elitarnego teatralnego świata barbarzyńcę, który ośmielił się ominąć Teatralnych Wujów i porozmawiać z widzami - mówi laureat Paszportu "Polityki" Jan Klata.
Aneta Kyzioł: - Warszawski przegląd pańskiej twórczości Klata Fest. wzbudził kontrowersje. Mówią, że nawet zaszkodził. Jan Klata: - Kilka moich spektakli było przez parę dni granych w dwóch warszawskich teatrach. Opowiadanie, że jest to rodzaj namaszczenia na teatralnego boga, świadczy o złej woli opowiadającego. Nie czuję się jak osoba, która dołączyła do panteonu i jest równa mistrzom. Klata Fest. był po prostu okazją, żeby warszawska publiczność, która nie ma czasu, żeby jechać osiem godzin do Wałbrzycha, cztery do Gdańska czy pięć do Wrocławia - miast, gdzie wystawiałem swoje przedstawienia - mogła je zobaczyć. Odkąd zmieniono formułę działania Teatru Małego, który pod wodzą Pawła Konica sprowadzał co ciekawsze produkcje z całego kraju, Warszawa nie ma pojęcia, że poza nią coś w ogóle w dziedzinie teatru się dzieje. Z drugiej strony istnieje tzw. układ warszawski, który blokuje wejście nowych ludzi na tutejszy rynek. Ja nie