Dobrze, że możemy zobaczyć Arrabala w Warszawie. Ten -Hiszpan, piszący po francusku, zrobił furorę na małych scenkach Paryża i stąd powędrował po wielu miastach Europy. Warto poznać to, co dziś budzi zainteresowanie gdzie indziej. Choćby nawet było tylko przejawem mody. Bądź co bądź to jakiś nurt współczesności teatralnej, który może nam się podobać lub nie, ale który powinniśmy zauważyć. Nie ma sensu traktować Arrabala jako kapłana awangardy i nowatorstwa w teatrze lat sześćdziesiątych - choć za takiego bywa obwoływany. W istocie podejmuje on chwyty, które wprowadziła awangarda sprzed lat dziesięciu i więcej. Ale, mój Boże, czy koniecznie musi się być w teatrze zawsze nowatorem? Czy nie wystarczy korzystać w sposób zręczny z dotychczasowego zasobu środków dramatycznych, mieć coś do powiedzenia, by w efekcie końcowym trafić w zainteresowania i wrażliwość współczesnych? Arrabal korzysta z dorobku poprzedni
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 149