Czy Gob Squad opowiada "Wojnę i pokój"? Nie. Z tytułu dzieła robi temat spektaklu - o "War and Peace" Gob Squad (Niemcy) na XXI Festiwalu Konfrontacje Teatralne w Lublinie pisze Pamela Bosak z Nowej Siły Krytycznej.
Spektakl zaczynał się już w korytarzu. Wybranych przez Gob Squad widzów spotyka zaszczyt krótkiej rozmowy. Właśnie - wybranych. I tu zaczyna się "walka" nieco pewniejszych siebie widzów, żeby zaistnieć, żeby być wybranym (jak mówią członkowie brytyjsko-niemieckiego zespołu, do rozmowy czy uczestnictwa w spektaklu wybierają zawsze tych, którzy chcą - decyduje błysk w oku, odpowiednia postawa ciała). Napięcie wśród publiczności rośnie. Przedstawienie płynnie i prawie niezauważalnie przenosi się w przestrzeń sceny, gdzie aktorzy prezentują wyselekcjonowanych widzów. W notesikach mają spisane wybiórcze informacje o ich życiu, zawsze pojawia się imię i nazwisko. Aktorzy usadzają trzy osoby przy stoliku, który ustawiony jest na granicy sceny i widowni. Można powiedzieć: wojna publiczności o atencję aktorów zakończona; wojna, w której pokojem jest salon rosyjskiej arystokracji z początku XIX wieku. Aktorzy wzbudzają zaufanie widzów. Wszystko