- "Ślub" towarzyszy mi od dawna. To bardzo mocny tekst, wyraziście wypowiedziany przez Gombrowicza. To literatura wnikliwie i precyzyjnie sformułowana, tu nie ma przypadkowości - mówi Mikołaj Grabowski, reżyser teatralny, przed premierą inaugurujacą XII Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski.
Radomianie pamiętają Mikołaja Grabowskiego jako reżysera "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego, w którym chochoł był hipsterem, mężczyzna w dresie nosił kosę, dosłownie, a podczas zabawy tańczyło się twista. Czy takich eksperymentów z tekstem możemy się również spodziewać po "Ślubie" Witolda Gombrowicza, który zobaczymy na inaugurację XII Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego? - Nie wiem, czy "Ślub" będzie eksperymentalny. Wiem, że towarzyszy mi od dawna. To bardzo mocny tekst, wyraziście wypowiedziany przez Gombrowicza. To literatura wnikliwie i precyzyjnie sformułowana, tu nie ma przypadkowości - mówi Mikołaj Grabowski. - "Ślub" w latach 40., kiedy został napisany, znaczył co innego niż dziś - jest więc cała sfera problemów do reinterpretacji, do nowego nazwania. Dramat powstał po II wojnie światowej, czasie straszliwego spustoszenia, które ta wojna poczyniła, nie tylko fizycznego, ale przede wszystkim w świadomości ludzkiej