To niezwykłe jak życie festiwalowe zdominowało cały polski teatr. Większe spory wybuchają pomiędzy festiwalami teatralnymi niż pomiędzy teatrami czy artystami, większe napięcia tworzy rywalizacja na koncepty festiwalowe niż spór na artystyczne idee - pisze Paweł Wodziński w felietonie dla e-teatru.
W ostatnim tygodniu pewne zamieszanie wywołały informacje dotyczące rywalizacji pomiędzy teatralnymi festiwalami. Jacek Cieślak w "Rzeczpospolitej" określił je nawet mianem wojny festiwalowej, mając na myśli starcie pomiędzy Festiwalem Polskich Sztuk Współczesnych "Raport" w Gdyni i Aneksem do Festiwalu "Wybrzeże Sztuki" w Gdańsku, dwoma ogólnopolskimi przeglądami odbywającymi się w jednym czasie, w odległości 20 kilometrów od siebie, zabiegającymi o tę samą publiczność. Do wojny, która jest jednocześnie rywalizacją pomiędzy dwoma miastami: Gdynią i Gdańskiem, dołączyć ma Wrocław z nową formułą festiwalu polskiej dramaturgii. Wiceprezydent Gdyni zapowiedział walkę o rangę gdyńskiego festiwalu i zwiększenie nakładów. Swoją drogą to niezwykłe jak życie festiwalowe zdominowało cały polski teatr. Większe spory wybuchają pomiędzy festiwalami teatralnymi niż pomiędzy teatrami czy artystami, większe napięcia tworzy rywalizacja