- Przeżywam stan straszliwego napięcia, jak każdy człowiek, który ma wyobraźnię. Przyzwyczailiśmy się już do pokoju, racjonalności w polityce. I nagle spadła na nas sytuacja, że los całych krajów jest w ręku jakiegoś szaleńca - mówi reżyser teatralny Krystian Lupa w Newsweeku.
Jacek Tomczuk: W Rosji jest pan uważany za światową gwiazdę teatru. Dlaczego odwołał pan wizyty w Petersburgu i Moskwie? Krystian Lupa: Jak można myśleć o teatrze w tak parszywej sytuacji? Mam w Rosji wierną publiczność, aktorów czekających z tęsknotą na następną wspólną pracę. Teraz miałem dokończyć rozmowy o trzech projektach w jednych z najlepszych teatrów Petersburga i Moskwy, Ale te projekty w tej chwili we mnie psychicznie nie istnieją, nie mogę o nich rozmawiać bez fałszu wobec tego, co dzieje się na Ukrainie i w Rosji. Podejmowanie wiążących decyzji, wgłębianie się w artystyczne dylematy byłoby dla mnie ignorowaniem horroru dziejącego się na ulicy i w gabinetach polityków. Z drugiej strony zawsze uważałem i nadal uważam, że rolą artysty jest walka przez gesty twórcze, a nie manifesty. Nie chciałbym, żeby moje zawieszenie współpracy uderzyło w tych, którzy tam na mnie czekają, żeby stało się gestem politycznym... Ale wła