PODOBNO nasze losy można, wyczytać z układu planet. Wierzył w to także Albrecht Wacław Euzebiusz von Wallenstein - książę Frydlandu, Meklenburga i Żegania. Szczęśliwa gwiazda uczyniła go jedną ze znaczniejszych postaci w czasach wojny trzydziestoletniej. Wielbiony jak bóg przez regimenty swego wielotysięcznego wojska, był u szczytu życiowego powodzenia. Krocząca zwycięsko armia wzbudziła cesarski niepokój: istniała potęga, która nie tylko przyniosła chwałę Fryderykowi II, ale w każdej chwili mogła mu zagrozić. Tu zaczyna się dramat Friedricha Schillera. To najznakomitsze, choć w Polsce dotąd nigdy w całości nie pokazywane dzieło tego autora. Próba wystawienia "Obozu Wallensteina", "Piccolominich" i "Śmierci Wallensteina" jawi się w chwili gdy nam - współczesnym widzom - grozi rozłączenie z klasyką. Mogą nas do niej zbliżyć tylko uniwersalne prawdy i opowieści o ludziach, z których losem zechcemy się utożsamia�
Tytuł oryginalny
Wojna i miłość
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża nr 80