Twórczość Wojciecha Tomczyka trudno zaklasyfikować do konkretnego gatunku. To dziś jeden z najciekawszych dramatopisarzy, bardzo osadzony w polskich problemach.
Nie tak dawno Program Drugi Polskiego Radia oraz TVP Kultura zorganizowały w ramach audycji "Innymi słowy" debatę "Co wolno w teatrze?" na temat granicy wolności w sztuce i granicy prowokacji artystycznej w kontekście m.in. skandalu wokół "Golgoty Pienie" z 2014 r., kwestii obrazy uczuć religijnych etc. Uczestniczył w niej obok Moniki Strzępki, Wojciecha Pszoniaka i Macieja Nowaka także Wojciech Tomczyk. Mówił o bezskutecznych próbach zainteresowania teatrów swym najmniej realistycznym, najbardziej umownym i zagadkowym, wciąż niewystawionym dramacie "Bezkrólewie" zawierającym aluzje do tragedii smoleńskiej, a właściwie do społecznego i politycznego krajobrazu po niej (np. jedna z bohaterek wróży z listków zamiast "kocha"/"nie kocha", "wypadek/ zamach, wypadek/ zamach"). To przewrotna baśń o mechanizmach władzy i polityki, ukazująca dwie wyraźnie skontrastowane grupy: tych swoich, tutejszych, i tych, dla których "tutość to nienormalność". To zderze