Kiedyś powiedziałam do Wojtka Młynarskiego: Mistrzu! A on na to: poczekaj, ja się jeszcze rozwinę. Znamy się od lat, jest naprawdę moim Mistrzem i od zawsze śledzę wszystko, co z nim związane. Niedawno minęła 75. rocznica urodzin Wojciecha i 30 lat jego współpracy z warszawskim Teatrem Ateneum - pisze Maria Szabłowska.
Dobre okazje, by pokazać w Ateneum nowy spektakl. Premiera odbyła się 2 kwietnia. Tłumnie zgromadzona publiczność owacyjnie przyjęła "Róbmy swoje - piosenki Wojciecha Młynarskiego" według scenariusza i w reżyserii Wojciecha Borkowskiego. Duża scena pękała w szwach. W połowie lat 80. Emilian Kamiński, wówczas aktor Ateneum, zaproponował Młynarskiemu, by zrobić spektakl o Brelu. Nie mógł lepiej trafić. Jacques Brel był dla Młynarskiego sposobem na stan wojenny. "Do jakichś konspiracyjnych zajęć miałem zbyt znaną twarz, więc zasiedziałem się w domu nad tłumaczeniami Brela, żeby zabić zły czas. I tak mi się trochę nazbierało". Dyrektorem Ateneum był wtedy Janusz Warmiński, który, tak jak Młynarski, jeździł na nartach i grał w tenisa, co, jak twierdzi Wojciech, nie było bez znaczenia. Dogadali się szybko. Spektakl okazał się ogromnym sukcesem i trampoliną do sławy dla Michała Bajora, a Marianowi Opani dał renomę znakomitego wokali