EN

3.07.2008 Wersja do druku

Wojciech Dzieduszycki Tunio. Pożegnanie

Nigdy nie sądziłem, że będę Cię żegnał u kresu Twej ziemskiej wędrówki. Kiedy jednak wracam wspomnieniami do przeszłości, dochodzę do wniosku, że było mi to pisane. Było mi pisane, abym mógł Ci podziękować za długie lata znajomości, a potem serdecznej przyjaźni, którą mnie obdarowałeś - WOJCIECHA DZIEDUSZYCKEGO żegna Janusz Degler.

Drogi Tuniu, Historia zatoczyła dla mnie koło. Po raz pierwszy zobaczyłem Cię sześćdziesiąt lat temu na koncercie w dużym studio Polskiego Radia. Na organach cudownie grał młody Oćwieja, prowadziłeś konferansjerkę i śpiewałeś znane pieśni oraz arie operetkowe. Tych koncertów było wiele. Dla mnie stanowiły one pierwsze wtajemniczenie w świat muzyki. Nauczyłeś mnie kochać tę najpiękniejszą dziedzinę sztuki. Bardzo Ci za to dziękuję. Wdzięczny Ci jestem za wtajemniczenie w nieznany mi świat Lwowa, jego niepowtarzalną atmosferę i urok miejskiego folkloru. Pamiętam wieczory u naszych sąsiadów, podczas których razem z Tadeuszem Banasiem snuliście opowieści o magicznych miejscach tego miasta i jego wspaniałych ludziach. Moja rodzina nigdy nie miała żadnych związków z kresami, ale dzięki Tobie mam poczucie emocjonalnej więzi z nimi. Byłeś żywą legendą polskiego Lwowa. Nikt chyba nie zrobił równie dużo dla pamięci o nim i utrwalenia jeg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wojciech Dzieduszycki Tunio. Pożegnanie

Źródło:

Materiał nadesłany

Odra nr 6/06.2008

Autor:

Janusz Degler

Data:

03.07.2008