"Leningrad" w reż. Łukasza Czuja w Teatrze Piosenki we Wrocławiu. Pisze Małgorzata Matuszewska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Premiera spektaklu świetnie pasuje do konwencji sceny. Warstwa koncertowa jest żywa, ostra, niebanalna. "Leningrad" to opowieść o nocnej libacji w pewnym mieszkaniu. Libacji będącej manifestacją swoistej życiowej filozofii. Tomasz Mars i Mariusz Kiljan śpiewają piosenki anarchistycznej rosyjskiej grupy Leningrad. Akompaniuje im męski kwartet, nie tylko pełniący rolę tła dla wokalistów, ale wyraźnie współtworzący rockowo-punkowy koncert. Teksty, w bardzo dobrym tłumaczeniu Michała Chludzińskiego, mówią o beznadziei życia w kraju, gdzie niewiele wolno, o drożejącym gazie i prądzie, trudnej miłości, wreszcie o śmierci. Zasłuchany widz nie dziwi się, że ludzie piją tam na umór. Być może żyją na krawędzi świata, na której nie pozostaje im nic innego? Nie wiem, jakim cudem reżyserowi Łukaszowi Czujowi udało się uniknąć ponuractwa i żałosnych utyskiwań. Na scenie aż się skrzy od radosnej energii artystów, dadaistycznej, wolnej,