Ten spektakl gorszył i obrażał. Zaproszeni na premierę utytułowani mistrzowie, Leonard Bernstein i Burt Bacharach, wyszli zniesmaczeni, a pewien dziennikarz dał upust oburzeniu, obsypując spektakl stekiem epitetów - 40 lat temu odbyła się premiera musicalu "Hair" - pisze Jerzy Jarniewicz w Gazecie Wyborczej.
Już nigdy później włosy nie były takie piękne. Nigdy też nie były już tak pojemnym symbolem - buntu, wyzwolenia, stylu życia. Kiedy ogolonych na zapałkę rekrutów wysyłano do Wietnamu, długie włosy rzucały wyzwanie armii i militarystycznej mentalności. Burzyły zatopione w stereotypach przekonania o podziale ról między płciami, rewidowały panujący wizerunek męskości. A wreszcie, w czasach gdy kultura poddawana była nieustannym przewartościowaniom, przywoływały łączność z naturą i tym, co pierwotne. Nic więc dziwnego, że kiedy Gerome Ragni i James Rado wraz z kompozytorem Galtem MacDermotem wpadli na pomysł stworzenia pierwszego hipisowskiego musicalu, właśnie włosom powierzyli rolę tytułową, a pean na ich cześć wpletli w melodię amerykańskiego hymnu. Musical "Hair" miał premierę 40 lat temu, w październiku 1967 roku. Jego producentem był Joseph Papp, wybitny reżyser szekspirowski, a miejscem premiery uczynił Public Theatre, jede