"Napój miłosny" w reż. Henryka Baranowskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.
Henryk Baranowski umieścił akcję "Napoju miłosnego" w PGR, bo skoro w PRL byli komuniści z Grecji, to mogli być i z Włoch. Pomysł swój tłumaczy w ten sposób, że wiejską społeczność, taką jak u Donizettiego, w której wszyscy się znają i współpracują, widział tylko w dzieciństwie spędzonym właśnie w PGR. Ten zabieg stał się pretekstem do wprowadzenia cyrkowych sztuczek i happeningów z pojazdami-motorami i traktorami - oraz żywymi zwierzętami (koza, kury, gołębie). Na traktorze jeździ Adina w czerwonym berecie (Joanna Woś), puszczając z niego dym i sztuczne ognie; na motorze z szafką z eliksirami przybywa szarlatan Dulcamara. Wojskowi pod wodzą Belcore przypominają partyzantów. Dość to nawet zabawne, natomiast trudno strawić, że dyrygent Evgeni Volynskiy daje zbyt szybkie tempo, nie pozwalając wygrać się tej pięknej muzyce, często więc soliści rozchodzą się z orkiestrą. Czwarta gwiazdka zatem na kredyt, na dotarcie (lub zmianę dyry