Jeśli ktoś narzeka - i słusznie - że choreografia u nas wymiera, powinien obejrzeć nowy spektakl Polskiego Teatru Tańca. Pojawił się wreszcie ktoś młody z wyobraźnią. Nazywa się Jacek Przybyłowicz i to nazwisko warto zapamiętać. Jest nadzieja, że dzięki poznańskiemu zespołowi wraca on do kraju. Karierę zaczynał jako tancerz w warszawskim Teatrze Wielkim w 1987 r., ale potem przez kilkanaście lat pracował za granicą, przede wszystkim jako solista Kibbutz Contemporary Dance Company z Izraela, zespołu występującego w całym świecie, dla którego balety tworzy wielu wybitnych choreografów. Przybyłowicz miał więc kogo podpatrywać i zajmował się tym starannie, co widać w jego samodzielnej działalności. "Naszyjnik gołębicy", pierwszy jego balet stworzony dla Polskiego Teatru Tańca, można traktować jako swoisty katalog pomysłów współczesnej choreografii. Bieg po okręgu, skłony, ułożenia rąk, nóg czy całych sylwetek - wszystko to dobr
Tytuł oryginalny
Własny wzór naszyjnika
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 271