Sztuka Lecha Mackiewicza pt. "Miłobójcy, czyli koniec świata w Zabrzu" jest niezwykle udaną, znakomitą, wspaniałą powiedziałbym, nie kryjąc od pierwszej linijki ogromnego entuzjazmu, próbą uchwycenia fenomenu śląskości na scenie - pisze prof. Zbigniew Kadłubek, kierownik Katedry Literatury Porównawczej Uniwersytetu Śląskiego.
Autor, człowiek spoza Górnego Śląska, z pewnego dystansu, ale z wielką pasją rysuje postaci górnośląskie, które są właśnie dramatycznie uwikłane w różne etniczne i językowe problemy, a także problemy religijne, moralne, obywatelskie, rodzinne etc. Nie czyni autor tak, jak dotąd próbowano teatralnie Śląsk przedstawiać: lamentując nad śląską historią, pogranicznością, pechem dziejowym, nie, autor ukazuje dynamikę w górnośląskim, zabrzańskim kosmosie; daje mówić tej całej skomplikowanej górnośląskiej złożoności, ale bez toksyn i jadu, śląskich lamentów kolonialnych tutaj nie usłyszymy. Przepięknie skonturowane są dialogi, które pokazują rzemiosło, znajomość, sceny oraz filmowego planu. Wszystko jest zabawne, liryczne, straszne, każące poddać refleksji całą śląską dzisiejszą kondycję. Sztuka prowokuje do wysiłku przemyślenia Śląska, właśnie prze-myślenia, bo Śląsk jest przestrzenią TRUDNĄ. Ta sztuka jest radykaln