- Akademia Wyobraźni to przynajmniej kilkanaście osób. Działamy w całej Polsce. Wszyscy prezentujemy te same spektakle i w różnych konfiguracjach osobowych jesteśmy w stanie wszędzie zagrać nasz repertuar. Z Marcinem Borchardtem i Jarosławem Paczyńskim z objazdowego Teatru Akademii Wyobraźni, którzy sztuką bawią dzieci, rozmawia Wiesław Miller w Kurierze Szczecińskim.
Sztuka animacji toczy się w komputerze. Wy stawiacie się w roli władców marionetek. Skąd się wzięły te zainteresowania? - Jesteśmy członkami Akademii Wyobraźni. To teatr z Wrocławia. Założył go nasz kolega Paweł Pawlik, który jest absolwentem Wydziału Reżyserii Teatru Lalek. Wszyscy poznaliśmy się na studiach na wydziale lalkarskim. We Wrocławiu zaczęły się nasze prace. Teraz każdy z nas jako absolwent pracuje w innym miejscu w Polsce. W moim przypadku to Bałtycki Teatr Dramatyczny w Koszalinie, a kolega pracuje w teatrze w Łodzi. Jak wyglądają przygotowania do występów z lalkami? - Od czasu do czasu organizujemy się, aby grać trasę ze spektaklami, które razem prezentowaliśmy we Wrocławiu. Często jeszcze w trakcie studiów. To głównie przedstawienia dla dzieci. Nierzadko dofinansowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Podkreślacie wyjątkowość przedstawienia, które pokazaliście w Koszalinie. Dlaczego? Spektal "O Ignasiu, któr