Złośliwi przypominają, że to właśnie "Wizyta starszej pani" była największą klapą tego sezonu na Broadwayu. Dowcipni - że głośniej poległo "Metro". Logiczni zaś wcale nie powinni z tych faktów wyciągać pochopnego wniosku, że jeżeli się coś mianowicie nie podoba w Nowym Jorku, musi być przebojem w Warszawie. Chociaż, kto wie... Z {#au#20}Dürrenmattem{/#} sprawa jest rzeczywiście ciężka. Sama sztuka jakby zetlała i już leży na desce. Przez 40 lat od premiery pojawiły się o wiele bardziej zajmujące koktajle makabry i farsy, nie tylko w teatrze, ale i w życiu. Cóż to za okrucieństwo w końcu? Jedna starsza pani bawi się w Pana Boga, bo ma pieniądze, i w małej mieścinie reżyseruje życie: wskrzesza nędzarzy i uśmierca kochanka. Zwykły banał ze sfer sponsorów. Jedyne, co się jeszcze da z tego wyłuskać, to temat obyczajowy: siła pieniądza. To dlatego młody (chyba jeszcze cały czas młody?) reżyser centralnym pytaniem sztu
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Nasze Codzienne nr 30