Wzięcie na warsztat teatralny "Pieśni Maldorora" Lautreamonta jest pomysłem tyleż efektownym, co ryzykownym. Ten dziewiętnastowieczny francuski poeta, przez współczesnych sobie posądzany o szaleństwo, odkryty został właściwie dopiero przez sur-realistów. Pisał rzeczy drastyczne, przesycone erotyczną obsesją, okrutne, bluźniercze, głoszące bunt przeciw Bogu i powszechnie akceptowanym wartościom. Znalezienie teatralnego ekwiwalentu dla poematu, który w istocie jest serią nieuporządkowanych, zaskakujących scen o skomplikowanej, trudno u-chwytnej strukturze, nie wydaje się łatwym zadaniem inscenizacyjnym. A co gorsza mogłoby okazać się pracą intelektualnie dość jałową, bowiem bluźnierczy nihilizm Lautreamonta dziś już wydaje się nieco przestarzały. Mariusz Treliński nie zajął się jednak tylko przekładaniem "Pieśni" na język współczesnego teatru. Przede wszystkim starał się ukazać i zrozumieć postać pisarza, który owo dzieło stworzył.
Tytuł oryginalny
Wizje, sny i bluźnierstwa
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Codzienne nr 78