Dzieła Moliera są błyskotliwe, mądre, dowcipne, pozbawione zbędnego dydaktyzmu i moralizatorstwa. Wszystko, co myślący i dojrzały człowiek może w nich dostrzec i przełożyć na własne doświadczenie, jest napisane w sposób nienachalny i momentami finezyjny. Molier obśmiewa przywary ludzi, ale obśmiewa je z miłością. I to jest właśnie fantastyczne, to potrafi zrobić tylko geniusz - mówi Tomasz Obara, reżyser "Chorego z urojenia" w szczecińskim Teatrze Współczesnym.
Rozmowa z Tomaszem Obarą, reżyserem "Chorego z urojenia" Moliera, komedii, którą aktualnie można obejrzeć na deskach Teatru Współczesnego - "Chory z urojenia" nie jest szczególnie znanym tekstem Moliera. Rzadko się go wystawia, szczególnie gdy porównać z szalenie popularnym "Świętoszkiem" i "Skąpcem"... - I dlatego właśnie zdecydowałem się na taki wybór, bo to jest tak, jakbym chciał po raz tysięczny wystawić "Zemstę", którą wszyscy widzieli na wszystkie możliwe sposoby. Wolę robić teksty, które są mniej opatrzone. Niewiele osób, szczególnie młodych, wie, że to ostatni tekst Moliera, że umarł, gdy grał go na scenie. Obecnie młodzi ludzie niewiele wiedzą. - Skąd u pana taka myśl? - W szkołach kontakt z tradycją polską i europejską jest w zasadzie znikomy. A jeśli już jest, to literatura zostaje skutecznie obrzydzona młodym ludziom przez pozbawionych talentu i pasji nauczycieli. Tak zrobiono ze mną i moimi kolegami w szkole p