EN

17.12.1989 Wersja do druku

Wiwisekcja Kaczmarskiego (w Dramatycznym)

"JAK MOŻNA?!", "to profanacja!" - te i podobne uwagi dominują po ostatniej premierze stołecznego Teatru Dramatycznego, piosenkach Jacka Kaczmarskiego. Wypowiadają je zapewne ludzie znający artystę, głównie "z podziemia" dla których oficjalny pokaz, odarty z mitu i pomysłu, stracił wszelki sens... Przyzwyczajeni do kilku obiegów ani się obejrzeliśmy, jak okazało się, że raptem wszystkie zbiegły się w jeden. Co prawda na razie zmą­cony swym ogromem, trudny do ob­jęcia, scharakteryzowania. Znowu obowiązuje moda na wszystko, co nie było modne jeszcze przed kilkoma miesiącami. Stanowi swoiste zadość­uczynienie wobec tych, o których pisać się nie dało lub nie chciało. Nareszcie ożywają trendy sankcjo­nujące "nibyistnienie" wielu znako­mitych artystów. Wśród nich Jacka Kaczmarskiego, który, staje się nie tylko faktem artystycznym, lecz fak­tem obecności. Niedostatecznie - odczuwanej przez lata, mimo nagrań wędrujących z rąk - do rąk, emanu­j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kierunki nr 51

Autor:

Sławomir Siejka

Data:

17.12.1989

Realizacje repertuarowe