TEATRY warszawskie niespiesznie powracają z urlopów. W połowie sierpnia otwarte byty tylko dwie sceny (Nowy i Powszechny), a publiczność stołeczna przywykła już do "martwego" sezonu. Powszechny wznowił swoje niedawne premiery, a wśród nich "Kartotekę" Tadeusza Różewicza, która wieńczyła sezon poprzedni. Mieliśmy zatem do czynienia - i wszystko wskazuje na to, że nadal mieć będziemy - z małym festiwalem Różewiczowskim w Warszawie (znakomita "Pułapka" w Studio, udany "Akt przerywany" w Nowym, w zapowiedziach "Na czworakach"). Przypomnienie pierwszego, klasycznego niemal dramatu Różewicza w roku 40-lecia Ludowej Rzeczypospolitej to pomysł dobry. Obcujemy wszak z jednym z najwybitniejszych dramatów powojennych. Reżyser Michał {#os#6325}Ratyński{/#} nie chciał jednak ograniczyć się do samego przypomnienia, próbując wpisać "Kartotekę" w nasze doświadczenia współczesne. Jest to zamysł dyskusyjny, nadający dramatowi wymiar
Tytuł oryginalny
Wiwisekcja
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu Nr 204