Na pytanie, czy gdyby nie podano informacji o wirusie HIV, performans miałby podobną moc, odpowiedź brzmi nie. Ale też Athey zapewne takiego perfomansu by nie zrobił - o "Self-Obliteration.Ecstatic" Rona Atheya na Festiwalu Stygmaty Ciała w Warszawie pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.
"Proszę Państwa, na scenie pojawia się krew. Krew zarażona jest wirusem HIV. Nie istnieje jednak zagrożenie jej kontaktu z widownią. Sanitariusze, którzy właśnie weszli na salę w każdej chwili mogą Państwu udzielić pomocy." Taki komunikat podano przed rozpoczęciem performansu Rona Atheya "Self-Obliteration. Ekstatic". Perfomansu, stawiającego pytania, na które odpowiedzi wzajemnie sobie zaprzeczają. Na stole - odwróconym frontem ołtarzu, na czworaka, przodem do widowni klęczy Athey. Z przodu i z tyłu ograniczają go prostokątne tafle szkła, a intensywne punktowe białe światło wycina stół z przestrzeni scenicznej. Jest nagi, a jego ciało niemal w całości pokrywają kolorowe tatuaże. Athey ma na głowie blond perukę, długie włosy zasłaniają twarz. Zaczyna je rozczesywać - najpierw delikatnie, później mocno, stanowczo. Gdy są już idealnie proste, siada na stopach i targa włosy, aż staną się dziwnym, nieatrakcyjnym gniazdem. Powoli zdejmuje p