Jestem wolna - kiedy upokorzona królowa w genialnej interpretacji Haliny {#os#5880}Skoczyńskiej{/#} powtarza te słowa, rozumiemy, że wolność i dumę nosimy w sobie, nawet jeśli okoliczności historii są haniebne. W sztuce Wolfganga {#au#1693}Hildesheimera{/#} otaczający tragiczną postać Mary Stuart dworacy, kaci, służba - niczym blaszane figurki - odtwarzają mechanicznie jeden gest, natrętną myśl. Ludzie-potwory. W noc poprzedzającą wykonanie wyroku śmierci na królowej patrzymy na okrutny automat polityki, kierowany mechanizmem zemsty. Patrząc na bohaterów, przypominamy sobie, że każda z szachujących władcę figur może być nie tylko literackim symbolem karier politycznych, lecz realnym sprawcą niezasłużonej śmierci. "Mary Stuart" to fantastyczny monodram Haliny Skoczyńskiej. Teatr śmierci w jej interpretacji wcale nie jest groźny. Poraża nieodwołalnością. Mary w jakiejś mierze jest winna. Kapryśna miłośniczka koni i psów myśliwskich, kapr
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 213