Od dwunastego dnia czerwca 1835 r., innymi słowy od - powiedzielibyśmy dzisiaj - "prapremiery" fredrowskiego arcydzieła "Dożywocia" we Lwowie, publiczność opuszczając powyższy spektakl, powtarza ostatni wiersz komedii "wiwat, wiwat dożywocie" wyrażając tym największe uznanie i niekłamany zachwyt dla tekstu komedii. O ileż zachwyt zwiększał się i pogłębiał, gdy szło o niezapomnianą kreację Solskiego w roli Łatki. Dziwnym natomiast objawem jest brak ogółem w okresie przeszło stu dwudziestu lat śmielszych podejść inscenizacyjnych do nieśmiertelnego "Dożywocia". W r. 1949, kiedy mistrz Solski ostatni raz interpretował Łatkę na scenie krakowskiej, w Teatrze im. Słowackiego, Wacław Nowakowski inscenizował "Dożywocie" celowo jako spektakl akademicki. Tego rodzaju przedstawienia, praktykowane m. in. czy to w Comedie Francaise, czy to w MCHATcie, czy to w Old Vic, spełniają nader ważną misję artystyczną, przekazując ogrom najciekaw
Tytuł oryginalny
Wiwat, wiwat Dożywocie
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 7