"Pragnę pisać (...) nie tylko dla klasy ludzi, którzy rozumieją przy pomocy jakich środków wyrazu dramat oddziaływa na widza, ale i dla tych, którzy w ogóle nie rozumieją, co to jest środek wyrazu". (ARNOLD WEKSER - dramaturg angielski)
Leżą przede mną trzy czyste kartki papieru, na których powinienem zawrzeć syntetyczny wykład estetyki WITKACEGO (jak poufale zwykło się mówić o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu), skreślić parę słów o pisarzu, jakoś objaśnić "Szewców", wreszcie powiedzieć coś o przedstawieniu na deskach TEATRU im. JARACZA. Nie wydaje mi się to możliwe, zacznę więc od przyjacielskiego ostrzeżenia, Witkacy - mimo naszego oswojenia z awangardą, którą wyprzedzał - pisarzem na swój sposób trudnym, wymagającym pewnego przygotowania, a przynajmniej aktywnej wrażliwości. Ktoś, kto nade wszystko rozkoszuje się Rittnerem i Zapolską, nie będzie raczej lubił jego sztuk; z całą też pewnością nie należy do "Szewców" prowadzać zbiorowych wycieczek. "Szewcy" bowiem - że posłużę się sformułowaniami wydanej przez teatr ulotki - to "makabryczno-groteskowa wizja społeczeństwa poszukującego "idei"i ustroju, w