"Gyubal Wahazar" wg Witkacego w reż. Pawła Świątka w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Beczka jest duża, półprzezroczysta, przypomina ozdobną szklankę. W beczce siedzi Gyubal Wahazar; wyłazi z niej od czasu do czasu, by podskoczyć, pokrzyczeć, porządzić. I z powrotem do beczki. Czasami beczka poturla się po scenie. Jest częścią starannie obmyślanej i wykonanej szklano-metalowo-futurystycznej scenografii, przypominającej scenerię filmów science fiction z lat 60. Pasujące do scenografii "kosmiczne" dźwięki dobywa ze stojącego z boku sceny tereminu doktor Rypmann (Krzysztof Zawadzki). Ale dlaczego reżyser uznał, że taka sceneria będzie odpowiednia dla tego dramatu Witkacego? Zwłaszcza że w czasie spektaklu nijak się ta decyzja nie wyjaśnia, dekoracja stoi sobie, błyszcząc, rozświetlając się na zielono, niebiesko czy fioletowo, czasami coś się opuszcza z góry, czasami coś przesuwa na dole. W takiej sztywnej (bo nic poza wyborem estetyki niekomunikującej) scenografii rozgrywa się bajka o dyktatorze w beczce, czyli Gyubalu Wahazarz