- Jestem pewien, iż po usunięciu Witkacego z listy lektur szkolnych młodzież będzie jeszcze chętniej sięgać po jego utwory. Owoc zakazany smakuje przecież najlepiej - mówi prof. Janusz Degler w wypowiedzi dla Gazety Wyborczej.
Jestem uradowany decyzją ministra Giertycha. Można ją oczywiście potraktować jako dowód aberracji umysłowej albo skrajnego obskurantyzmu, ale ja naprawdę się cieszę. I to aż z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że pan minister dopisał mi przepiękne zakończenie książki o recepcji Witkacego [na zdjęciu] w Polsce i na świecie. Kończy ją rozdział "Ambasador polskiej kultury", w którym wyliczam przekłady na trzydzieści języków, liczne książki i rozprawy o jego twórczości oraz ponad trzysta przedstawień dramatów granych od Tokio do Honolulu. I nagle ten sielankowy obraz jednego z najczęściej tłumaczonych, najchętniej granych i najbardziej poważanych polskich artystów zostaje przełamany kuriozalną decyzją ministra. Naprawdę, trudno było wymarzyć lepszą pointę. Po drugie dlatego, że jestem pewien, iż po usunięciu Witkacego z listy lektur szkolnych młodzież będzie jeszcze chętniej sięgać po jego utwory. Owoc zakazany smakuje p