"Czas Witkacego minął" - oznajmiła w zeszłym roku prof. Anna Kuligowska-Korzeniewska. Antyrewolucyjna i antykomunistyczna wymowa tych utworów przestała być aktualna, a ich groteskowo-fantastyczny świat zniechęca sztucznością. Tej diagnozy riie potwierdzają jednak fakty - pisze prof. Janusz Degler w Tygodniku Powszechnym.
Stanisław Ignacy Witkiewicz nadal jest obecny w repertuarach. W latach 1990-2005 odbyło się ok.160 premier, w tym 96 na scenach zawodowych, 4 - w teatrze telewizji i 4 - w teatrze radiowym. To prawda, że żadna nie stała się wydarzeniem na miarę przedstawień Kantora, Jarockiego, Grzegorzewskiego czy Lupy i najczęściej wystawianą sztuką pozostaje "W małym dworku", bo to lektura szkolna. Jednak kilka przedstawień świadczy, że Witkacy nadal ma nam coś ważnego do powiedzenia. Więcej: uważam, że jego czas jeszcze nie nadszedł. Jan Błoński trafnie zauważył, że mówimy o twórcy, który ciągle odnawia swe znaczenia. Decyduje o tym aktualny kontekst polityczny, społeczny lub artystyczny. Inaczej czytaliśmy Witkacego w latach 60., kiedy zrobił karierę jako prekursor teatru absurdu, inaczej w 70., gdy jego utwory zastępowały nieobecną dramaturgię polityczną, inaczej w 80., gdy "Szewcy" okazali się przebojem stanu wojennego. W PRL-u te sztuki znakomicie nad