"Warsztaty reżyserskie", o których niedawno pisałem, że "nowość", "interesująca inicjatywa" itp., stały się we Wrocławiu czymś powszednim, cząstką życia teatralnego w mieście. Ostatnio co druga premiera na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego to robota adeptów sztuki reżyserskiej, wychowanków prof. Bohdana Korzeniewskiego. Są to przedstawienia mniej lub bardziej udane, nie najgorzej świadczące o ambicjach młodych reżyserów, pozostawiają jednak spory niedosyt. Nawet nie dlatego, że niedoskonałe, bo trudno oczekiwać arcydzieł od debiutantów. Raczej dlatego, że z przedstawień tych (myślę głównie o nieudanej "Fedrze" w reżyseria Romualda Szejda oraz o znacznie ciekawszych, ale - według mnie - nie w pełni zadowalających realizacjach "Pelikana" i "Nowego wyzwolenia" w reżyserii Bogdana Augustyniaka) wynika smutna prawda o tym, jak nielekki jest los debiutanta. Nie bywałem na próbach ani za kulisami, nie potrafię wytłumaczyć co jest
Tytuł oryginalny
Witkacy obok Strindberga
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 12