TO jest na pewno wydarzenie w skali krajowej, a może i światowej, bo chociaż Stanisław Ignacy Witkiewicz, pokazany światu z niemal półwiekowym opóźnieniem, uchodzi na Zachodzie raczej za epigona niż prekursora awangardy teatralnej lat pięćdziesiątych, to jednak jego dramaty, w Polsce upowszechnione dopiero po wojnie i już wręcz "sklasyczniałe" mają poza jej granicami ciągle jeszcze dużą siłę przebicia.
No więc zdawało się, że znamy już cały dorobek dramatopisarski autora "Szewców" - i oto w Teatrze Małym drugiej scenie Narodowego - Tadeusz Minc występuje z prapremierą nieznanego utworu Witkacego. Autograf jego, zbutwiały i bardzo zniszczony, znaleziono w papierach p. Witkiewiczowej dopiero po jej śmierci; brak w nim początku i zakończenia, jak również tytułu i daty powstania. Dlatego też nazwano go "Dramatem nie rozpoznanym". Jest to wpisany w Witkacowską poetykę burleski traktat filozoficzny na temat odpowiedzialności oraz pokuty wynikającej z jej wewnętrznej potrzeby i "pokuty narzuconej" ale przede wszystkim na temat "dobra absolutnego", które jest nie wymienną monetą, nie towarem na wadze "do ut des", lecz wartością absolutną. Chyba w żadnym ze swych utworów dramatycznych Witkacy nie przenosi tak wiele ze swojego systemu filozoficznego, jak właśnie w tym "nie rozpoznanym". Rzecz ma charakter uscenieznionego "monologu wewnętrznego" bohatera sztu