"Obrock" w reż. Bartosza Zaczykiewicza w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Wyśmienity spektakl, nie tylko dla honoru domu, bo przecież Studio nosi imię Stanisława Ignacego Witkiewicza. "Obrock" to przede wszystkim gęsty zapis niepokojów Witkacego, oparty w głównej mierze na tekście "Matki", w którym wampiryczne stosunki syn-matka oplata wielokierunkowa sieć innych uzależnień. Forma przedstawienia odchodzi od teatru psychologicznego, mamy w nim do czynienia z licznymi przypadkami transgresji, aktorzy (Irena Jun i Jarosław Gajewski) przejmują od siebie role, zamieniają się postaciami, wchodzą w role innych postaci (służąca Dorota, organizator odczytu), a ich reakcje przybierają często monstrualny, celowo nieadekwatny lub nawet upiorowy charakter. Kiedy Irena Jun wybucha nagle jasnym, głośnym śmiechem w chwilach najmniej stosownych, wprowadza tym sposobem reakcji nastrój zagrożenia, mrocznej niespodzianki, która czyha za każdym słowem i gestem. Irena Jun osiąga w tym spektaklu wyżyny mistrzostwa. Nie próbuje udawać ani dzierla